Jeden z sobotnich wieczorów tegorocznej pięknej jesieni postanowiliśmy spędzić w … lesie - jednak nie mocarzewskim a otolickim. Wybraliśmy się bowiem w miejsce złudnie podobne do naszego, gdzie była polanka, piękny las, złota jesień
połyskująca słońcem i wiele radosnych osób, w tym jedna dobrze nam znana - Pani Dorotka - inicjatorka spotkania, która powitała nas w nieco nietypowym ubraniu (kuchenny fartuszek) gdyż na Święto Ziemniaka wypada, przyrządzała wytrwale rozmaite ziemniaczane potrawy, były frytki i placki ziemniaczane, ziemniak smażony, ziemniak pieczony w ognisku, chipsy i w ogóle ziemniaki we wszystkich możliwych odmianach.
A potem ku radości dzieciaków i ich opiekunów pojawił się konik - a nawet dwa,
na których wszyscyz mniejszym lub większym sukcesem jeździliśmy …
Poznaliśmy wiele przemiłych osób, nawiązały się nawet bliskie przyjaźnie…
Bardzo też ucieszyło nas spotkanie z mamusią ciężko chorego Kubusia, dla którego wytrwale zbieramy nakrętki od butelek.
Ogólnie miejsce to jest jakimś niezwykłym darem nieba, gdzie ludzie odzyskują uśmiech i radość,
o czym przekonywali nas rodzice dzieci, które przyjeżdżają tu na hipoterapię i my z taką właśnie radością w sercach wróciliśmy do naszego Ośrodka, mając nadzieję, że to nasze spotkanie jeszcze powtórzymy.